Weekend 1-2 listopada.
Wszystkich Świętych - Ognissanti, ale dla wielu Włochów okazja do wycieczek, zwiedzania miasteczek (w których już prawie nie ma zagranicznych turystów), spędzania czasu na łonie natury... Zresztą w wielu miasteczkach odbywały się festy - niemające zresztą nic wspólnego ze Świętem Zmarłych. Były to festy jesienne, kasztanowe, grzybowe, oliwne, etc. Pogoda doskonała, na festach tłumy...
Przyłączyliśmy do nich....
W sobotę najpierw pojechaliśmy do Pienzy. Byliśmy tam już kiedyś w sierpniu- straasznie (czyt. upał i tłumy), nie dało się zwiedzać. Teraz- cudownie! Spokojnie przeszliśmy się po miasteczku, zajrzeliśmy do wszystkich sklepików z serami pecorino z Pienzy (robiąc oczywiście zakupy :), poszliśmy na lunchową pizzę, a potem wypiliśmy kawkę na dworze, z widokiem tak wspaniałym, że dech zapiera...
W tle Monte Amiata- najwyższa góra Toskanii
Urocze, prawda?
Zresztą inne uliczki też mają fajne nazwy (np. uliczka przygody, spokoju, tęczy...)
Pizza - maleńkie miejsce (tak małe, że nie da się sfotografować :) niedawno otwarte, a mimo to cały czas był ruch. Miejsce polecili znajomi Włosi, którzy twierdzą, że to jedna z najlepszych pizzy, jakie jedli. Włochom w tych sprawach ufamy. Zresztą nie zawiedliśmy się. Polecam spróbowanie pizzy z gorgonzolą i radicchio.
I leniwa kawka z widokiem
A to już wieczorna festa w Piancastagnaio, zdjęcia też wieczorne, wybaczcie
Zespół o wdzięcznej nazwie "Bez wstydu". Wokalista z harmonią jest biznesmenem i jednym z najbogatszych mieszkańców miasta
Ludzie zatrzymywali się i śpiewali. Tu akurat O sole mio
Herbata czy zupa? Grzane wino!!! (zwane tu vin brule :)
największa dynia
W miasteczku w kilku miejscach ustawione były 'patelnie' do pieczenia kasztanów
A to nasze ukochane Bagno Vignoni. Przeurocze miasteczko (pisałam już o nim w lutym). I najlepsze miejsce na małą przekąskę przedobiadową, która u nas zawsze jakoś się rozrasta... bo tak przyjemnie się tu siedzi..
Właściciel bottegi poczęstował nasze dziecko cantucci kasztanowymi! Pyszne..
A po południu spacer po Montalcino. Przepiękne miasteczko na wzgórzu z niesamowitymi widokami (i oczywiście świetne brunello)
Na lody idźcie koniecznie tutaj (miejsce poleciła nam znajoma mieszkanka Montalcino, która prowadzi tu sklep z winami i produktami bio)
przyjrzyjcie się dokładnie :)
W tle, przy fortecy boisko. Świetnie utrzymane i wyposażone...
i jeszcze zdjęcia już przy wyjeździe
Bardzo Wam polecam odwiedzenie wszystkich tych czterech miasteczek. W Piancastagnaio byliśmy po raz pierwszy - było już ciemno i tłumy podczas festy, ale miasteczko zrobiło na nas niesamowite wrażenie. Na pewno chcemy tam wrócić. Za dnia :)